niedziela, 7 września 2014

Znów mnie nie było

Dobry wieczór Słoneczka.

Znów mnie nie było.
Nie mam żadnego konkretnego wytłumaczenia. Po prostu nie chciałam tu wchodzić, nie chciałam czytać blogów o anie, nie chciałam się odchudzać, nie chciałam liczyć kalorii. Potrzebowałam pomocy, ale nigdzie jej nie dostałam.
To jest silniejsze ode mnie. Chęć bycia idealną, piękną i lekką jak motylek jest milion razy silniejsze ode mnie. Zrozumiałam, że ja już nie mam wyjścia.
Wracam tu do Was z podkulonym ogonem i chęcią zrzucenia kolejnych kilogramów. Nadal liczę na Wasze wsparcie i ja również będę wspierać Was.
Nawaliłam po raz kolejny o czym świadczy post poniżej, w którym zadeklarowałam powrót do pisania bloga. Tym razem obiecuje dotrzymać słowa.

Przez cały ten czas trzymałam dietę, a nawet można by rzec, że jem coraz mniej. Nie potrzebuje jedzenia. Jedzenie mnie niszczy.

Dziś taka krótka notka na znak, że żyję ;)
A od jutra zaczynam pracę nad blogiem.

Chcę jeszcze zaznaczyć, że zrobiłam dziś 50 brzuszków i po 20x na każdą nogę ćwiczenia na pośladki.

Ps. Stęskniłam się za Wami.

3 komentarze:

  1. Hi misia!
    Tu W., wiesz kim jestem.:)
    Wiesz też, że mamy ten sam problem. Też jem coraz mniej.Fakt, że mogłabym przytyć mnie przeraża. Wiem, że powinnam jeść więcej i to o wiele,bo mam niezlą niedowagę, ale moja psychika na to nie pozwala.Nie mogę jeść więcej.A jak juz jem to mam cholerne wyrzuty sumienia i zaczynam intensywnie tańczyć by tylko to wszystko spalić...
    więc naprawdę cię rozumiem pysia.:(
    Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną o tym pogadać.x
    trzymaj się chudo ♡
    lots of love, W. xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej:)
    Cieszę się że wróciłaś.
    A jeszcze bardziej się cieszę, że trzymałaś dietę
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. trzymam za słowo, ze już nas nie zostawisz. :) dobrze, że utrzymywałaś dietę i nie dałaś się pokusom. jedziesz z ćwiczeniami!

    OdpowiedzUsuń